Przed Day Endem (1)

"Przed Day Endem": od dziś pod tym szyldem będzie można przeczytać wpisy autorstwa pana Pawła Mielczarka, naszego bibliotekarza systemowego, zajmującego się w Bibliotece Natolińskiej systemem zintegrowanym Horizon oraz Działem Książek. Pan Paweł jest przychylnym, choć nie bezkrytycznym obserwatorem wszelkich nowych trendów w bibliotekarstwie i informacji naukowej. Na naszym blogu będzie pisał o ciekawostkach horizonowych, e-bookach, bibliotekach cyfrowych, nowych projektach i serwisach internetowych, a czasem także o starodrukach, nigdy jednak nie tracąc z oka naszej europeistycznej perspektywy. I jeszcze słowo wyjaśnienia, co to jest ten "Day End": chodzi mianowicie o procedurę zamykania tabel z danymi w systemach zintegrowanych, która pozwala na generowanie statystyk i zliczenie operacji rejestrowanych w systemie. Innymi słowy jest to pewnego rodzaju podsumowanie i synteza działalności biblioteki - mając nadzieję, że felietony pana Pawła będą miały podobny charakter, serdecznie zapraszam zatem do lektury!

Biblioteki, głupcze!

Ostatnio ukazało się kilka tekstów, w których autorzy spoza środowiska bibliotekarskiego przyglądają się jego, co tu dużo mówić, niewesołej sytuacji. W reportażu Pawła Smoleńskiego o bibliotekarkach opublikowanym w niedawnych "Wysokich Obcasach", czy w tekście Beaty Stasińskiej, naczelnej wydawnictwa W.A.B. zamieszczonym w 29 numerze "dwutygodnika" czytamy, że bibliotekarze (a zwłaszcza bibliotekarki) muszą się zmagać z niezliczonymi przeciwnościami: brakiem funduszy, brakiem zrozumienia i zainteresowania władz lokalnych i centralnych, wreszcie z krzywdzącym i stereotypowym własnym wizerunkiem w społeczeństwie. Nikt nie krzyknął i póki co nie krzyczy: Biblioteki, głupcze! - pisze Stasińska - nie doszła bowiem jeszcze do Polski wiedza o renesansie bibliotek w Europie i za oceanem, o wzroście wypożyczeń i bibliotekach jako lokalnych ośrodkach społeczno-kulturalnych.

Mimo tego bibliotekarze trzymają się dzielnie i robią swoje. W Polsce jest ok. 45 tysięcy bibliotekarzy. Jeśli jest gdzieś ukryta energia, która za jakiś czas pozwoli marzyć o rewolucji kulturalnej, to właśnie w tej pozornie rozproszonej i cichej armii - konkluduje Stasińska.

Za oceanem, przynajmniej w świecie akademickim, ta armia już dawno jest w awangardzie rewolucji kulturalno-informacyjnej. W iście amerykańskim, optymistycznym duchu pisze o niej Thomas H. Benton w artykule Marian the Cybrarian zamieszczonym w ostatnim numerze "The Chronicle of Higher Education".

Bibliotekarze, czytamy, bardziej niż jakakolwiek grupa pracowników szkolnictwa wyższego posiadają dogłębną znajomość akademickiego ekosystemu, nie tylko relacji między profesorami, studentami i administracją, ale też zawiłych związków między coraz bardziej wyspecjalizowanymi dyscyplinami naukowymi. Co jednak najważniejsze, to właśnie bibliotekarze są najlepiej obeznani z rozmaitymi nowinkami technicznymi w dziedzinie informacji i są świadomi zarówno jak ich dobrodziejstw jak i ograniczeń czy zagrożeń. Nigdy wcześniej - pisze Benton - bibliotekarze nie wydawali się tak pełni energii i perspektywicznie myślący.

Dobrze, gdy głosy poprawiające bibliotekarskie samopoczucie, a przez to i mobilizujące do działania, pochodzą nie tylko z periodyków czy portali redagowanych przez bibliotekarzy dla bibliotekarzy.

Paweł Mielczarek

Komentarze