Przy okazji pobytu w Poznaniu odwiedziłem w Bibliotece Uniwersytetu Ekonomicznego (UEP) Pana Michała Grzesiaka, który opiekuje się księgozbiorem tamtejszego Centrum Dokumentacji Europejskiej. Poznańskie CDE powstało w 1991 roku jako Centrum Dokumentacji i Badań Europejskich przy ówczesnej Akademii Ekonomicznej i funkcjonowało do końca lipca 2009 roku. Wieloletnią szefową Centrum była Pani Dr Renata Stawarska (obecnie Wyższa Szkoła Bankowa w Poznaniu, pozdrawiam!), a księgozbiorem zajmowała się Lidia Laube (obecnie NLI, również pozdrawiam i trzymam kciuki za ząbkującą córkę!). Z dniem 1 sierpnia 2009 roku ta jednostka organizacyjna uczelni została zlikwidowana, a zbiory zgromadzone wtedy na XII piętrze Collegium Altum przejęła Biblioteka Główna UEP ulokowana na niższych piętrach budynku.
W Bibliotece stworzono z otrzymanych zbiorów specjalną kolekcję - Księgozbiór CDE, w którym znajdują się oficjalne publikacje polskie i zagraniczne dotyczące UE oraz różne wydawnictwa z zakresu integracji europejskiej (czyli jak w pozostałych ośrodkach sieci CDE: książki, czasopisma, opracowania, raporty, statystyki, dziennik urzędowy itp., klasyka gatunku). Księgozbiór CDE jest aktualizowany na bieżąco, trafiają do niego pozycje nadsyłane z Luksemburga, a poszczególne tytuły są sukcesywnie wprowadzane do katalogu (Horizon). Z kolekcji CDE korzystać można wyłącznie na miejscu w Czytelni Książek: w wolnym dostępie znajdują się sygnatury CE 1- CE 10000 oraz w Czytelni Czasopism, gdzie materiały są dostarczane z magazynu, a realizacja odbywa się w dniu następny po złożeniu zamówienia (sygnatury powyżej CE 10000). Kolekcja poznańskiego CDE nie jest może największa, ale za to jest widoczna: książki dostępne w czytelni są zgromadzone na regałach znajdujących się razem, jest tabliczka informacyjna, a w dodatku na grzbietach wydawnictw zwartych z tej kolekcji jest znakomicie widoczny zloty pasek. Pan Michał zajmuje się obok spraw CDE również periodykami: w fotogalerii nieco poruszone zdjęcie wielkoformatowych, oprawionych dzienników, a największy to Financial Times.
Komentarze