Nie, nie, nie, w tytule blognotki nie ma błędu: nie chodzi o patronkę bieżącej promocji natolińskiej (tutaj więcej na ten temat), ani o "zespół urzędów kościelnych podlegających biskupowi", poza tym "kuria" jest pisana przez "k" a nie "c". Chodzi o coś innego, ale wiadomo, że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o coś zupełnie innego.
Od pierwszych dni stycznia można się zapoznać, ba! nawet skorzystać z internetowego katalogu Biblioteki Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu (o organizacji tego fragmentu UE tutaj). Przez wiele lat ta szacowna instytucja dość zazdrośnie strzegła swoich znakomitych zbiorów bibliotecznych i plany dotyczące upublicznienia katalogu były zwyczajowo odkładane na późniejszy termin. Jedyną szansą na zapoznanie się z luksemburskimi zasobami była nieco przytłaczająca lektura kilkusetstronnicowej Bibliographie courante, partie A (Publications juridiques concernant l'intégration européenne) et B (Théorie générale du droit, droit international, droit comparé, droits nationaux et autres domaines), która kiedyś ukazywała się nawet w wersji drukowanej, a od roku 2000 jest dostępna w internecie.
Katalog Biblioteki Trybunału Sprawiedliwości jest jednym z największych i najpełniejszych katalogów, jeśli chodzi o kwestie dotyczące prawa unijnego, prawa międzynarodowego, czy też prawa poszczególnych państw członkowskich. Biblioteka pozyskuje wszystkie publikacje dotyczące rozmaitych aspektów prawnych wydawane we wszystkich językach urzędowych UE, w sumie przeglądowi dokumentacyjnemu podlega ponad tysiąc czasopism naukowych z całego świata. W katalogu znajduje się około 340 tysięcy opisów bibliograficznych, z czego ponad 80 tysięcy dotyczy wyłącznie prawa UE. Każdego roku tworzonych jest kolejnych 20 tysięcy opisów bibliograficznych. Warto zaznaczyć, że w katalogu Biblioteki Trybunału można znaleźć nie tylko opisy bibliograficzne wydawnictw zwartych, ale również opisy bibliograficzne artykułów (jak w ECLASie) oraz opisy bibliograficzne poszczególnych rozdziałów z książek. Pomimo arcyskromnych opcji wyszukiwawczych (lepiej od razu wiedzieć, czego się szuka, inaczej można w rekordowym czasie popaść w nieuchronne zwątpienie) warto jednak zerknąć na luksemburską ofertę elektroniczną, szczególnie, że fizyczny dostęp do zbiorów jest znacznie ograniczony.
PS. To jest trzechsetny wpis na blogu.
Komentarze