Salon du Livre 2012 (tutaj) należałoby w zasadzie przetłumaczyć jako "Paryskie Targi Książki", ale przecież jest to wydarzenie tak wyjątkowe (jak się powszechnie uważa nad Sekwaną) i tak ogromne (jak ma to miejsce w rzeczywistości), że może pozostańmy przy Salonie i to pisanym z dużej litery. Impreza o kolosalnym rozmachu odbywa się do poniedziałku 19.03.2012 włącznie w centrum ekspozycyjnym na Porte de Versailles na powierzchni tak wielkiej, że bezproblemowo można się bez mapy kilka razy zgubić. Na szczęście mapę można pobrać przy wejściu i jest to płachta wielkości plakatu na odwrocie zadrukowana indeksem wystawców - czcionka malutka, aby się wszyscy zmieścili, więc musiałem skorzystać z okularów do czytania, aby zaznaczyć najważniejsze współrzędne mych dwudniowych peregrynacji.
Lecąc do Paryża miałem nieco mieszane uczucia co do idei targów książek en général, szczególnie po dość dziwnej sytuacji, która miała miejsce w Warszawie na podobnej imprezie dwa lata temu i w ubiegłym roku. Czy pomysł, aby na kilka dni gromadzić w jednym miejscu wydawców, autorów, księgarzy i bibliotekarzy (że o zapalczywych i wiernych czytelnikach oraz dokazujących czwartoklasistach w zorganizowanych grupach atakujących w sposób skoordynowany ze wszystkich stron nie wspomnę) ma w dobie internetu sens? W jakim celu tłoczyć wszystkich zainteresowanych pod jednym dachem, gdy i tak każda z oficyn wydawniczych i szanujących się księgarń ma na tyle rozbudowane witryny w sieci, że przecież wszystkie informacje o nowych publikacjach można pozyskać bez wychodzenia z domu?
Wątpliwości opuściły mnie definitwnie przy konfrontacji z ogromem oferty francuskojęzycznych wydawców, bo paryskie targi... pardon, paryski Salon Książki to absolutnie wszystko, co napisano w języku Moliera. Samych nazw wydawców, o których wcześniej nie miałem pojęcia, że istnieją, zapisałem trzy kartki - będzie co sprawdzać i z czego wybierać przy przeglądaniu ich katalogów. No i dodać muszę, że geograficznie powiększy mi się terytorium poszukiwań, a to za sprawą bardzo dobrze zorganizowanych stoisk naukowych wydawnictw kanadyjskich i szwajcarskich (oczywiście każdy kraj prezentował się oddzielnie). Również i belgijski zbiorczy stand nie ustępował pozostałym, choć większość książek z ekspozycji już stoi na półkach Biblioteki w Natolinie.
I jeszcze akcent polski: na Salonie wystawia się również Librairie Polonaise, czyli Księgarnia Polska w Paryżu działająca od roku 1833. W jej ofercie książki polskie i liczne przekłady literatury polskiej na francuski. A ponieważ kilka dni temu okazało się, że pilnie potrzebujemy dla jednej z naszych studentek francuskiej edycji książki Andrzeja Bobkowskiego, a nie ma tej książki żadna księgarnia w Polsce, zaś jedyny egzemplarz jest w Bibliotece Narodowej wyłącznie do skorzystania na miejscu, więc pojawiło się pytanie jak więc zdobyć egzemplarz w przeciągu kilku dni? Otóż, wystarczy pojawić się na Salonie! Nie chciałem ograbiać dyżurującego na stoisku Pana Tomasza z jedynego egzemplarza, więc umówiliśmy się, że książkę tę wyśle mi do Natolina w poniedziałek i będzie to egzemplarz pochodzący z Księgarni.
W sumie Salon należy uznać za udane wydarzenie, jeśli nie brać pod uwage fatalnej obsługi w kwestii sprzedaży biletów: aby wydać 9,50 EUR za wstęp należało odczekać swoje 70 minut w kolejce. Na drugi dzień ekspozycji miałem już zaproszenie od jednego z wystawców, więc obyło się bez kolejki.
Pozytywnym aspektem Salonu jest bardzo duża oferta wydawnicza, dla bibliotekarza zabrakło (zastrzegam, że jest to moja osobista opinia) oferty dostawców i pośredników. Rynek książki francuskiej jest co prawda dość silnie regulowany i sprzedaż detaliczna publikacji powyżej nadrukowanej na niej ceny jest przestępstwem. Księgarze oferują kupującym zwyczajowo jedynie dozwoloną 5% zniżkę, co bynajmniej nie oznacza, że jest to jedyny upust, który otrzymują od wydawców i hurtowników, ponieważ rabaty handlowe są zmienne i sięgają w niektórych przypadkach nawet 50%. Na nasze biblioteczne szczęście dzień przez wizytą w Porte de Versailles spotkałem się z naszym podparyskim dostawcą, który potwierdził swoją ofertę opiewającą na upusty między 12 a 27% w zależności od oficyny wydawniczej, tak więc są to bardzo dobre i najdogodniejsze z ekonomicznego punktu widzenia warunki.
A tutaj łącze do fotoalbumu.
A tutaj łącze do fotoalbumu.
Komentarze