Lubię porozmawiać z naszymi studentami o książkach, które wypożyczają z Biblioteki w Natolinie i które są moim zawodowym chlebem powszednim. Bardzo lubię, gdy mogę im nawet coś doradzić, gdy potrzebują pomocy lub właśnie dowiedzieli się o nowości wydawniczej, która od tygodnia stoi sobie grzecznie na półce w oczekiwaniu na zainteresowanego czytelnika. Najbardziej lubię, gdy takie rozmowy skutkują wzrostem liczby wypożyczonych książek i obopólną satysfakcją: czytelnika, gdy znalazł swoją książkę i moją osobistą, gdy książka znalazła swojego odbiorcę. Ale potwornie nie lubię sytuacji, gdy nie jestem w stanie pomóc i wiem, że raczej nie uda mi się pomóc czytelnikowi w dotarciu do jego / jej upragnionej książki. W takim pesymistycznym klimacie upłynęło mi dzisiejsze popołudnie...
Zacznijmy jednak od początku. Przeprowadzenie wywiadu z czytelnikiem w kwestii książki, którą jest zainteresowany może być dość trudnym procesem, szczególnie w przypadku, gdy czytelnik nie zna autora, tytułu, wydawcy, roku wydania i języka publikacji oraz problematyki podjętej w poszukiwanym dziele. Do kanonu żartów bibliotecznych można zaliczyć poniższy krotochwilny dwugłos mający miejsce w wyspecjalizowanej bibliotece gromadzącej publikacje dotyczące wyłącznie Unii Europejskiej. Student: "Poszukuję książki na temat Unii Europejskiej, na okładce jest taka niebieska flaga z żółtymi gwiazdkami. Tylko nie pamiętam autora, a tytuł mi wyleciał z głowy". Natychmiastowa odpowiedź bibliotekarza: "Proszę poszukać w dziale książek z niebieskimi okładkami w sekcji żółtych gwiazdek". Kurtyna. Albo podobna wersja. Student: "Czy mogę wypożyczyć taką książkę do zajęć, nie wiem, kto to napisał, ale jest zielona okładka". Odpowiedź bibliotekarza: "Taaaaak, mamy to, to baaardzo poczytna pozycja z działu książek z zielonymi okładkami". Żarty jednak na bok, mamy robotę do wykonania.
Garść posiadanych informacji: książka dotyczyła aspektów prawnych funkcjonowania UE, ale nie jest to Craig i de Burca w najnowszej edycji, książka jest po angielsku i na okładce ma... banana. Albo banany, bo rozmowa toczyła się po francusku, więc nie ma różnicy w wymowie między liczbą pojedynczą i mnogą. Hmmm, jak zatem podejść do takiej kwerendy? Może sprawdzić w dziale książek z bananami na okładce? Nie, to zbyt bananalne, tj. banalne, skorzystajmy zatem z pomocy profesjonalistów.
W Londynie mieści się specjalistyczna księgarnia handlująca od roku 1830 wyłącznie książkami prawniczymi i właśnie z usług Wildy & Sons Ltd. należy w takiej sytuacji skorzystać. Książki z księgarni są bardzo dobrze opisane, są również zdjęcia okładek (o to chodziło, o to chodziło) i szczegółowe daty wprowadzenia poszczególnych tytułów na rynek, jak również powiązania między poszczególnymi wydaniami i informacje o dostepności każdego z tytułów.
Przegląd angielskojęzycznych książek z sekcji 'EU Law' przyniósł nadspodziewane efekty, ponieważ podręczniki prawa UE są ozdobione licznymi obrazami gastronomicznymi, wśród których można odnaleźć chleb, cytryny, jabłka, świeżo zaparzoną kawę, łupiny orzecha, makaron, rubinowe pomidory, dojrzewające żółte sery, targ warzywny, a nawet... korki od butelek z winem, elementu niewątpliwie zawierającego się w powyższej definicji. Są też i banany, a na bananach przecież nam zależy, chociaż moja owocowo-warzywna kwerenda może nie być pełna. Jak ktoś ma banana na okładce, to proszę o kontakt. W każdym razie spostrzeżenie jest ciekawe: angielskie podręczniki do prawa UE coś z gastronomią mają wspólnego, może to ukryty kod?
Pieczywo, cytryny i jabłka...
... kawka, łupiny orzecha, makaron...
...pomidory, dojrzewające sery, targ warzywny, oraz...
korki do wina.
Ale mamy też i banany...
Komentarze